Niedawno pisałem, że marzy mi się, iż włączam wieczorem horrorek i oto trafiam na perełkę. Od czasu, gdy o tym wspominałem, obejrzałem kilka rzeczy i większość z nich oceniłam na od 4 do 6 na 10. I gdy praktycznie straciłem nadzieję, w geście rozpaczy włączając film o beznadziejnie brzmiącym tytule „Krwawy test” (The Final- swoją drogą w oryginale tytuł mniej kiczowaty), zostałem pozytywnie zaskoczony. I to jak!
A skrót fabuły nie zachęcał. Otóż mamy grupkę znajomych ze szkoły, która z jest gnębiona przez rówieśników. W końcu mają tego dość i postanawiają się zemścić. W tym celu opracowują plan, zwabiają swoich oprawców na imprezkę , żeby mówiąc kolokwialnie, dać im popalić. Początek jednak sprawił pozytywne wrażenie. Mamy powoli zarysowaną całą sytuację, obserwujemy gnębiących i gnębionych, niby standardzik,ale raz: klimaty szkolne zawsze spoko a dwa: wyłapałem parę smaczków, które sprawiły, że pomyślałem że będą to jajca, jakie lubię. Dla przykładu: licealna grupka królowych balu, maszerując dziarsko przez korytarz mówi do siebie- „Omg! jakie jesteśmy próżne” a szkolne popychadła knując swój plan stwierdzają- „nareszcie seanse horrorów na coś się przydadzą”. Gdy to usłyszałem, wiedziałem już, że będzie dobrze!
I było. Ale nie z powodów, których się spodziewałem. Otóż „Krwawy test” to nie żadne jajca, to rzecz na poważnie. „Koty” naturalnie mają zamiar zrobić krzywdę, tym, którzy ich dręczyli i oczywiście to robią, ale nie mamy tu bezsensownego festiwalu przerysowanej przemocy ani gore w stylu „klasyków” takich jak „Hostel” (które często są płytkie fabularnie i na jedno kopyto), dostajemy w zamian głębszy psychologicznie, trzymający w napięciu, wiarygodny i wywołujący dreszcze thriller. Oprawcy (a wcześniej ofiary) chcą pokazać po prostu swym ofiarom (a wcześniej oprawcom) jak to jest cierpieć i dają im tyle cierpienia ile w ich mniemaniu sami otrzymali, wymierzają po prostu karę, chcąc jednocześnie uświadomić torturowanym, zło, którego owi się dopuścili oraz, nie zabijając przy tym nikogo, doprowadzić swych dawnych katów do na dno rozpaczy i pokazać im prawdę o nich samych. I wyszło to ekstra! Napięcie jest niesamowite! Jest mrocznie, poważnie, brutalnie i intensywnie emocjonalnie. I bardzo naturalnie i przekonywająco. Wszystko co mówią bohaterowie, wszystkie czyny i tortury, których się dopuszczają mają sens i są wiarygodne psychologicznie a na dodatek dają domyślenia. Niektóre kwestie, pytania itd, które padają w trakcie seansu, są poważne i skłaniające do refleksji. A sama końcówka już w ogóle jest w stanie wywołać dreszcz. I nie chodzi o dreszcz grozy. Po prostu jest przejmująca. Szarpiąca nerwy.
Wszystko to jest naprawdę przyzwoicie zagrane, a w paru przypadkach (główny oprawca i tzw. „cicha myszka”) wręcz świetnie. No i mamy też parę akcentów a’la mrugnięcie okiem dla fanów grozy, lub też po prostu udane wykorzystanie konwencji. Każdy z torturujących „looserów” ma stylizację nawiązującą do określonych horrorwych klimatów. Mamy i klauna i jakiegoś stracha na wróble, morderczego nazistę w masce gazowej czy „Harley Quinn” z piekła rodem. Zagęszcza to jeszcze bardziej i tak gęsty klimat.
„Krwawy test” to film, który bez wątpienia powinno się obejrzeć. Jest dobrze zagrany, ma fajne horroowe smaczki, trzyma w napięciu, ma mroczny, gęsty klimat choć nie jest to typowy horror. To mocny, trzymający w napięciu, przejmujący thriller a nawet rzekłbym- dramat. Jest momentami krwawo i brutalnie, ale najbardziej szarpią nerwy tortury psychiczne. Film w ogóle jest poruszający. Nie mamy podziału na dobrych i złych a motywacje oprawców są wiarygodne i przekonywujące. Ogląda się to wszystko z o wiele większym zaangażowaniem i przejęciem niż typowe torture movies albo jak ja to nazywam „deadly game” movies. Seans może wywołać dreszcze (we mnie wywołał), lecz nie dlatego, że jest straszny, a dlatego, że dobrze eksploatuje mroki ludzkiej duszy i ludzkich zachowań. Ma to w sobie nawet coś ze Stephena Kinga (ze szczególnym uwzględnieniem „Carrie”). Oczywiście „The Final” nie odkrywa głębokich prawd, ale jednak wykorzystując poetykę grozy, mówi dość ważne rzeczy. Aż chciałbym przytoczyć tu parę tekstów, które mnie poruszyły i sprawiły, że poczułem się nieswojo, ale nie zrobię tego. Przekonajcie się sami.
P.S. Recenzja jest mega entuzjastyczna, bo dawno mnie tak nic nie zaskoczyło i zagrało na emocjach (podobnie miałem przy Last horror movie i Poughkeepske tapes). Jako typowy horror/thriller do przestraszenia jest to pewnie 7/10 (zwłaszcza, że ma parę typowo warsztatowych minusów i fabularnych „naciągnięć”). Ale za zaskoczenie, ładunek treści i przekaz (który nie każdego może przecież przekonać lub interesować) muszę dodać co najmniej jedno oczko. „Krwawy test” to rzecz, która zostanie mi w pamięci na długo.
http://horroryonline.pl/film/krwawy-test-the-final-2010/5474