Oprócz klimatów piekielnych są jeszcze inne, które bardzo mi w horrorach podchodzą. Myślę o klimatach medycznych, a ściśle rzecz biorąc psychiatrycznych. Obskurne przybytki dla obłąkanych, zakazane eksperymenty, zakrwawione prześcieradła, zatęchłe izolatki, elektrowstrząsy i takie tam, jak ja to lubię! Odpalając „Dom z pyłu”, po przeczytaniu fabuły, co prawda nie nastawiałem się aż na takie rzeczy, ale miałem cichą nadzieję, że troszkę podobnej atmosfery się choć przez chwilę pojawi. W filmie mamy bowiem opuszczony „dom dla psychicznie i nerwowo chorych” oraz duchy w nim zamieszkujące. A także studentów medycyny, którzy „niechcący” zakłócają ich spokój.
Obraz faktycznie zaczyna się z wysokiego C (albo H jak horror). Już w pierwszej scenie mamy jakąś obskurną salkę a w niej śliniących się, przypiętych pasami, morderczych wariatów a także wiercenie w czaszkach, palenie żywcem i takie tam (graliście w Outlast? Tak? No to coś jak w Outlast. Nie graliście? To zagrajcie). Super klimat. Niestety tylko w pierwszej scenie.
Dalej jest o wiele słabiej. Wiele lat po wydarzeniach z pierwszej sceny studenci medycyny robią imprezę… no i wiadomo. Fabuła generalnie przenosi się do akademika, gdzie oczywiście zaczynają dziać się dziwne rzeczy. W teorii ma być klimatycznie i nastrojowo, ale dom studencki nie jest najlepszym miejscem do budowania nastroju grozy. De facto niewiele się dzieje. Dodatkowo amerykańscy studenci (cóż z tego, że medycyny) zachowują się jak…amerykańscy studenci. Czy muszę dodawać, że zachowanie przynajmniej niektórych z nich nie należy do zalet fabuły? Aż żal, że historia się snuje a bohaterowie nie padają jak muchy. Niestety obudzony duch szaleńca zamiast wszystkich powyrzynać, wpływa na psychikę bohaterów i z czasem przejmuje nad nimi kontrolę. W sumie jakby się nad tym zastanowić, pomysł z oddziaływaniem ducha na psychikę bohaterów jest w teorii ciekawy, skutkuje jakąś tam niepewnością, co dalej się stanie, kto i jak się zachowa itd dalej itd dalej. W praktyce jednak wieje okropną nudą. Wydaje mi się, że twórcom zabrakło warsztatu. No i muszę wspomnieć, że jest do raczej horror niskobudżetowy. Nie ma efektów, aktorstwo jest niespecjalne, a sam akademik nie należy do malowniczych (w sensie horrorowym) lokacji.
Jeśli miałbym wymienić jakieś plusy (poza teoretycznie niezłym pomysłem na przejmowanie przez ducha kontroli nad poszczególnymi bohaterami) to jest nim w sumie kreacja szwarccharaktera (chorego psychicznie upiora). Jest naprawdę obleśny, czuć, że ma nierówno pod sufitem i jest chory w sposób śmiertelnie niebezpieczny. No ale pojawia się w swojej własnej postaci tylko w kilku scenach więc dużo filmowi nie daje.
Generalnie „Dom pyłu” jest filmem słabym. Nie wychodzi ponad sprawdzone schematy, a wykonanie pozbawione jest horrowego kunsztu. W sumie pomysł choć nie grzeszy oryginalnością, ma potencjał i mógłby nieźle przestraszyć (zwłaszcza, czarny charakter jest niezły a i klimaty „psychiatryczne” są w teorii samograjem), ale jednak nic z tego nie wyszło. Chyba film robili po prostu dyletanci w temacie grozy. Ale powiem też, że ostatni widziałem kilka naprawdę słabych horrorów (w tym jeden okropny gniot) i na ich tle „House of dust” trochę zyskuje. Do kilku (co najmniej trzech-czterech) piwek ze znajomymi może się nadać.
http://horroryonline.pl/film/dom-z-pylu-house-of-dust-2013/3519