BUNNYMAN – CZŁOWIEK KRÓLIK
Wiedziałem, że nie jest to dobry pomysł. Mając do wyboru trzy, cztery inne filmy, postanowiłem jednak spędzić pierdolone półtorej godziny na oglądaniu tej produkcji, co bardziej przypominało psychiczny samogwałt, niż miłe spędzenie czasu przed kompem.
W pierwszych scenach widzimy kobietę, która w samej tylko bieliźnie wychodzi z pustej (bez wody znaczy) wanny, a następnie ucieka przed pojebanym Meksykańcem w czaderskim kapeluszu. Uroczy dżentelmen w końcu dopada ją i szlachtuje kuchennym nożem, po czym oblizuje go z krwi.
To, co przedstawiłem wam powyżej, jest równie żenujące jak reszta filmu. Bohaterowie nieświadomie prowokują tajemniczego kierowce ciężarówki, który przebrany za puchatego króliczka morduje napotkane osoby, mrucząc i wzdychając przy tym.
Umierałem z pierdolonych nudów, zmuszając się do nadludzkiego wysiłku, by ślęcząc przed monitorem dotrwać do końca tego koszmaru. Sceny gore są tutaj cieniutkie i leciwe, a było to jedyne, co być może miałoby szansę na uratowanie „Bunnymana” od kompletnej porażki.
Rzygać się chce patrząc na to wszystko. Fabuła, bohaterowie, efekty, pomysł i klimat stoją tutaj na absolutnie gównianym poziomie. Straciłem półtorej godziny swojego życia cennego życia, niech więc chociaż wyniknie z tego taki pozytyw, że wy ominiecie ten film szerokim łukiem.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: