Wykorzystywanie ultradźwięków do mieszania ludziom w głowach, to iście diabelska taktyka, na którą nie wpadłby nawet nasz rząd z Macierewiczem na czele… chociaż plotki po mieście krążą. Pewne monstrum, które uznało urokliwy las za swoje terytorium korzysta ze wspomnianej przeze mnie taktyki, by uchodzić za kogoś, kim nie jest.
Choć fizycznie nie zmienia swojej postaci, potrafi czytać ludziom w umysłach i imitować dowolną postać, która aktualnie pasuje do jej celów. Muszę wam mówić, że bestia jest przebiegła, rządna krwi oraz bardziej brutalna i bezwzględna niż poniedziałkowy poranek? Chyba nie.
Pech trafił, że w jej okolice trafiła grupka znajomych, którzy chcieli jedynie pobiwakować, racząc się piwkiem i okazjonalnie puszczać się w krzakach.
Szybko zostają jednak postawieni do pionu przez drącą się niczym stare prześcieradło, skrzydlatą istotę, która choć wydaje się nieśmiertelna, to posiada pewien słaby punkt, który młodziaki muszą wykorzystać, mieć jakiekolwiek szansę na ucieczkę.
Jeśli spojrzycie na obrazek powyżej, jasne się stanie, że maszkara jest bardzo kiepsko animowana, bo film ten to amatorka, do której powstania przyczyniła się legenda o tytułowym stworze, który swoim wyciem zwiastuje śmierć.
To już druga dzisiejszego dnia, amatorska produkcja z którą się zmierzyłem i o dziwo siedziało mi się przy niej naprawdę przyjemnie. Jeśli potraficie przymknąć oko na kaprawe efekty i po prostu cieszyć się fabułą, to najprawdopodobniej nie będziecie rozczarowani.
Ja zabieram się za kolejny, tym razem bardzo kiepsko zapowiadający się film, a wy cieszcie się ostatnim dniem tygodnia i zbierajcie siły przed jutrem.