MYSZOCHUJEK
Oto krótki rysowany filmik, który otrzymał główną nagrodę w Cannes, zmiótł zagraniczną konkurencję jak sprzątaczka psie gówno i wywołał większe niedowierzanie, niż wprowadzenie Klauzuli Sumienia.
O perypetiach myszki majtającej pindolem mógłbym pisać godzinami, ale niech wystarczy wam zamiast tego krótki opis fabuły.
Piskliwy bohater opowieści jako jedyny ma czelność paradować po dzielni z odsłoniętą parówą, co spotyka się z agresją społeczeństwa.
Pomimo prób przysłonięcia jego przyrodzenia przez kulisty obiekt, nasz bohater drwi sobie z obrazy uczuć współobywateli, aż w końcu najemnicy z MOPa (Mysiego Oddziału Prewencyjnego) dokonują na nim egzekucji.
Na całe szczęście, nasz dzielny ekshibicjonista niczym T-800 cofa się do przeszłości, by raz na zawsze odmienić bieg historii. Co więcej, tuż po zagięciu czasoprzestrzeni zmienia swoje postępowanie, by odkryć, że społeczeństwo jest zakłamane i dwulicowe.
A teraz drogie dzieciaczki, zapomnijcie o tym co napisałem we wstępie, bo łgałem w nim niemiłosiernie.
Gówniana produkcja polaków może i porusza temat nietolerancji i obłudy (tak mi się wydaje) ale jest to dzieło tak ubogie i robione na odpieprz, że wstyd byłoby pokazać je na offowym festiwalu, na który przyszły jedynie dwie osoby.
Nie jestem pewien czy filmik ten faktycznie powstał ponad pięćdziesiąt lat temu, ale nawet wtedy z pewnością trącił jarmarcznym żartem i wywoływał na twarzach widzów zażenowanie.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: