OUTPOST 2: BLACK SUN
–
POSTERUNEK 2: CZARNE SŁOŃCE
Po ostatniej recenzji części pierwszej (którą mam nadzieję przeczytaliście „od deski do deski”) nadszedł czas na wrzutkę moich spostrzeżeń na temat sequela.
Nim zaserwuję wam mniej lub bardziej miażdżącą puentę opowiem co nieco o tym czego możecie się spodziewać.
Po spektakularnym fiasku poprzedniej ekipy na miejsce rzezi zostaje wysłany kolejny, tym razem już świadomy zagrożenia oddział, który ma za zadanie wyłączyć urządzenie trzymające nazioli w stanie pół-śmierci.
Kiedy wspomniana powyżej, uzbrojona po zęby wataha zostaje zaszlachtowana, kierownictwo wysyła kolejne oddziały uzbrojone w jednostrzałowe miotacze energii.
Po co im takie rupiecie? Po pierwsze, generowane przez maszynę pole ożywiające członków SS roztacza coraz to większy zakres, umożliwiając im sieczkę z dala od bunkra.
Po drugie, truposze mogą być położeni do piachu tylko w sytuacji, kiedy pole anty-energii zostaje utworzone. Co za tym idzie, pozbawieni działania ochronnej tarczy żołdacy, skazani są na holocaust w wersji mini.
Ku mojemu zdziwieniu, część druga nie ustępuje niczym pierwowzorowi, a pod pewnymi względami nawet go przewyższa.
Jedynym co miałbym do zarzucenia tej produkcji, jest głupawy motyw z pojawiającym się pod koniec Mr. Electrico… jak obejrzycie to skumacie.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=0DWFq-_Ff9E
Werdykt: