CHILD EATER
–
ZJADACZ DZIECI
Przyznajmy to szczerze, nie każdy lubuje się w tłustych potrawach, a czasem i takie pyszności jak szpinak czy makaron mogą się przejeść, prawda? Nieprawda. Szpinak to potęga!
Nawijam o tym dlatego, że choć każdy żywi się inaczej, to raz na jakiś czas trafi się człek, którego jadłospis składa się wyłacznie ze specyficznych dań. Jeśli nie macie problemów ze wzrokiem, z pewnością obczailiście już tytuł tej krótkometrażówki, więc przejdźmy od razu do rzeczy.
Parka wychowująca synalka mieszka sobie w domku na przedmieściach, a malec jak to malec, wszędzie widzi duchy, potwory i kontrolerów jakości wyrobów tytoniowych. Istnieje także miescowa legenda, która łączy ze sobą czarne pióra oraz postać tajemniczego mordercy.
Dość szybko okazuje się, że nie stroniący od chłopięcego mięsa jegomość nawiedza rodzinkę, za cel obierając sobie młodzika, którego gotów jest wszamać nawet na surowo. Czy rodzice poradzą sobie z czyhającym w mroku zagrożeniem czy też dostaną formalne zaproszenie na grilla, tego możecie dowiedzieć się sami.
Film jest krótki więc wiele zawartości tu nie ma i prócz tytułowego mordercy w pinglach ciężko szukać tu czegoś ciekawego. Jest poprawnie, ale schematycznie. Jak wam się nudzi, to możecie sobie to zapodać. Macie moje pozwolenie.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: