„Raw” jest najnowszym przedstawicielem francuskiego kina grozy, co dla każdego znawcy horroru musi być niezłą rekomendacją. Wszak kraj Asteriksa i Obeliksa ostatnimi czasy horrorem stoi. Wystarczy powiedzieć, że z Francji pochodzą takie petardy jak Haute Tension, Frontiers, czy Martys a także na przykład Sheitan, które bez wątpienia jest dziełem oryginalnym. Wszystkie wspomniane przykłady świadczą o charakterystycznym rysie współczesnego horroru frankońskiego, które cechuje zwykle bezkompromisowość, spora siła wyrazu i pewna dawka zakręconego szaleństwa. Kolejnym aspektem, który robi smaka na seans „Raw” jest fakt, że film ten podejmuje tematykę kanibalizmu a poza tym podobno w kinach ludzie mdleli. Na ten „fakt” zareagowałem, podobnie jak w swoim omówieniu „Raw” zareagował nasz ulubiony wideo recenzent (autor kanału „Galeria Horroru”), ale z drugiej strony Francuzi to Francuzi- w horrorze od ekstremy bynajmniej się nie odżegnują. „Raw” odpaliłem więc w stanie sporego nakręcenia.
Na pewno do nakręcenia nie przyczyniła się fabuła. Jest ona tak prosta, jak prostym daniem jest tatar i w sumie nie ma co w niej szukać jakichś wyrafinowanych zwrotów akcji czy subtelnej głębi i tajemnicy. Ot mamy pewną młodą wegetariankę, która dostała się na studia weterynaryjnej a tam już brać studencka szykuje otrzęsiny. W ramach owej zabawy dziewczyna zostaje najpierw oblana krwią a potem namówiona do zjedzenia surowego mięsa królika. I co się okazuje? Że zasmakowało. Zasmakowało tak bardzo, że wcinanie mięska staje się dla dziewczyny po prostu obsesją.
No dobra, nie ma co owijać w bawełnę, film nie spełnia oczekiwań pod względem hardkorowości rzeczy pokazywanych na ekranie. A nawet (zestawiając go np. z takim „Martyrs”) rozczarowuje. Oczywiście jest on o kanibalizmie i sam koncept jako taki jest oczywiście przerąbany, ale każdy fan horroru i znawca tematu, oglądając tylko wzruszy ramionami. Myślę, że cały krzyk o rzekomym wynaturzeniu obrazu to z jednej strony po prostu chwyt marketingowy a z drugiej wynika z faktu, że to jednak kinowy mainstream, gdzie nie wszystko przechodzi. Ale w gruncie rzeczy obrazki i akcje, które serwuje nam fabuła, pod względem stopnia ekstremy są co najwyżej przeciętne. Przy takim np „Rytuale” Mastertona, w którym zaczytywałem się w wieku piętnastu lat „Raw” jest jak Gargamel przy Sarumanie. Nie oznacza to jednak, że film jest zły. Właściwie to nawet zaciekawia.
A co zaciekawia? Parę rzeczy. Przede wszystkim główna postać jest zagrana na tyle dobrze, że jej przemiana z niewinnej wegetarianki w krwiożerczą mięsożerczynię, zdaje się dość wiarygodna i interesująca psychologicznie (mimo, że jest to de facto naciągane niczym guma w majtkach). Najzwyczajniej w świecie czuć te emocje hahaha. W każdym razie przykuwa to nawet do ekranu. Drugą rzeczą, która przykuwa jest pewna dziwaczność filmu i przedstawionej sytuacji. Nie ma co tu się rozpisywać, ale wszystko to jest jakieś takie lekko hmmm. eksperymentalne? Począwszy od naturalistycznie pokazanych zabiegów dokonywanych na zwierzętach, poprzez pozornie nie pasującą do obrazu, choć samą w sobie świetną muzykę (jakiś francuski hip hop, pop czy inne beaty z paryskich klubów) a na specyficznym filmowaniu kończąc. Z resztą to, co się dzieje w akademiku i kampusie uczelni też jest strasznie wykręcone. Nie wiem czy tak się zachowują francuscy studenci, ale jeśli tak, to muszą mieć niezłych dealerów. Wszystkie te elementy sprawiają, że cały czas „Raw” ogląda się z pełnym zaangażowaniem, chociaż fabuła jest nieskomplikowana i zapomina się, że obraz miał albo straszyć albo wywołać szok i obrzydzenie, czego oczywiście nie robi.
Konkluzja jest taka, że być może nie jest to horror w standardowym tego słowa a po prostu obraz wykorzystujący poetyką grozy i szoku do zapodania jakiegoś przekazu. Nie jestem profesjonalnym krytykiem, ale w sumie istotą fabuły jest przemiana niewinnej dziewczyny w folgującą swym wynaturzonym żądzom hedonistkę. Z resztą nie chodzi o samą przemianę a o łatwość, z jaką bohaterka rezygnuje ze swoich zasad, w nowym środowisku. A że owo folgowanie żądzom to nie seks i narkotyki a spożywanie ludzkiego mięsa? No cóż, co kraj to obyczaj. Co prawda jest to moja osobista naciągana teoria, której zresztą przeczy trochę ostatnia scena, sama w sobie nawet mocna i zdecydowanie na plus. Ale w trakcie oglądania fabuły i obserwowanie przemiany bohaterki naprawdę da się trochę odnieść takie wrażenie.
Koniec końców „Raw” okazał się filmem, który można obejrzeć, ale jednak szału nie robi. Minusem jest to, że kompletnie rozmija się z oczekiwaniami, jakie ma się przed odpaleniem oraz to, że historia jest w gruncie rzeczy banalna, niczym nie zaskakuje i nie żadnych specjalnie szokujących zwrotów akcji. Mimo to film nawet wciąga i zaciekawia. Główna bohaterka gra bardzo dobrze i jest niezwykle przekonywująca, swoją kreacją trzyma przy ekranie. „Raw” z resztą ogląda się w sumie jak film o naprawdę przerąbanej młodzieży. I w tym kontekście ma pewną siłę wyrazu, którą potęguje „dziwność” niektórych scen i z jednej strony niepasująca do horroru a z drugiej hipnotyzująca ścieżka dźwiękowa. Pewne uczucie rozczarowania jednak po seansie pozostaje.
http://horroryonline.pl/film/raw-2016/5507