Zwykle gdy odpalam horror, oczekuję porażającej grozy, szarpiących nerwy scen lub choćby tajemniczej i klimatycznej atmosfery. Ale nie zawsze. Czasem jest tak, że po ciężkim tygodniu mam ochotę na coś sprawdzonego, rozluźniającego, po prostu fajnego. Chęć na taki film miałem, gdy włączałem „Don’t hang up”.
Obraz ten opowiada o grupie nastolatków, którzy mają taki pomysł na siebie i spędzanie wolnego czasu, że robią nieznajomym tzw. „pranki” przez telefon, nagrywają z nich relację i wrzucają je do internetu. Dowcipy choć pomysłowe, są też nieodpowiedzialne a dla wkręconych stanowczo nieśmieszne. Oczywiście więc nasi bohaterowie mają rzesze fanów i oczywiście, jak łatwo się domyśleć clou fabuły polegać będzie na tym, że tym razem ktoś zechce zabawić się koszem nastoletnich dowcipnisiów. Naturalnie „prank”, którego ofiarą padną bohaterowie, będzie z tych, które rozśmieszyłyby głównie Pennywise’a.
Brzmi znajomo? Oczywiście. Ale czy to źle? Niekoniecznie, bo po pierwsze fabuła jest na wskroś współczesna, nawiązująca do współczesnych debilnych zjawisk, co jak dla mnie jest zawsze frapującym pomysłem a po drugie, historia polegająca na zabawie w kotka i myszkę między nieuchwytnym, błyskotliwym mającym szatański plan zabójcą a jego ofiarami często potrafi być emocjonująca i dająca pole do popisu. W sumie na początku oczekiwałem po prostu slashera, a dostałem bardziej horror psychologiczny. Dalej jest bardziej sztampowo: bohaterowie to denerwujący kretyni, szaleniec wie wszystko o wszystkich, jest nieuchwytny, wszechmogący i wszechwiedzący (jego motywy są z resztą łatwe do przewidzenia) a dziur i nielogiczności fabularnych jest sporo. Mi jednak to nie przeszkadzało.
„Don’t hang up” ogląda się naprawdę, naprawdę nieźle, głównie z jednego powodu. Otóż film trzyma naprawdę dobre tempo, dużo się dzieje, dłużyzn nie ma praktycznie wcale (za to zwrotów akcji sporo) a atmosfera jest cały czas gęsta i napięta. Trup w cale nie pada aż tak gęsto, jest raczej klimat osaczenia i niepewności. Jest to wszystko zgrabne a kilka momentów było naprawdę zaskakujących. I jakby się nad tym zastanowić fakt, że bohaterowie są denerwujący może być zabiegiem celowym, zważywszy na pewne moralizatorstwo opowieści. Samo zaś nawiązanie do nowych technologii i związanych z tym zjawisk, choć okazuje się tylko punktem wyjścia do historii, dobrze spełnia zadanie „wkręcenia” widza w akcję. Zakończenie jest dość mocne chociaż oczywiście banalne i łatwe do odgadnięcia.
Suma sumarum „Don’t hang up” składa się z klisz i nie oferuje w kwestii historii nic wychodzącego poza banał. Ma jednak jedną cechę, która każe ocenić mi ten film bardziej pozytywnie niż negatywnie. Tą cechą jest tempo akcji i odpowiednie wyważenie składników. Cały czas coś się dzieje, jest parę zwrotów akcji i nie są to zwroty na jedno kopyto. Jest parę trupów, trochę psychologii, sporo thrillera, jakieś tam moralizatorstwo i dające radę twisty. Trzeba tylko przymknąć oko na wtórność historii, luki i nielogiczności fabuły oraz naprawdę „naciągane” pod względem wiarygodności momenty. Po ciężkim tygodniu w sam raz.
http://horroryonline.pl/film/dont-hang-up-2016/4474