THE CABINET OF DR CALIGARI
–
GABINET DOKTORA CALIGARI
Uwielbiam klasyczne filmy, im starsze są, tym ciekawiej mi się je ogląda. Gdy zarzuciłem sobie słynne, niemal stuletnie dzieło, na którego recenzje właśnie wlepiacie gały nie wiedziałem czego tak naprawdę się spodziewać.
Zachęcony opiniami różnej maści ludzi, od zwykłych pożeraczy celuloidowych wytworów do cwaniaczków internetowych spodziewałem się fajnej i minimalistycznie skrojonej opowieści. Miło więc było mi stwierdzić, że nie zawiodłem się.
Przedstawiona jest tu historia tytułowego doktora, który sprawując pieczę nad przesypiającym 99% swojego życia somnabulikiem wykorzystuje go i jego umiejętność prekognicji do pseudo cyrkowych pokazów.
Szkopuł polega na tym, że tam gdzie doktorek pojawia się z pokazami zaczynają ginąć ludzie. Kumpel zamordowanego faceta, któremu mroczny śpioch przepowiedział śmierć zaczyna własne śledztwo, które doprowadza go do winnego tego całego zamieszania.
A teraz pytanie za sto punktów: Czy warto poświęcić ponad godzinkę czasu na nieme kino, przez które rozleniwiony kinoman będzie zmuszony czytać karty z napisami i wsłuchiwać się w szczelnie wypełniające film rzępolenie instrumentów?
A jakże! Muzyka jest świetnie skomponowana, minimalistyczne, choć bardzo ciekawie stworzone tła bardzo dobrze współgrają z klimatem opowieści, a całokształt, pomimo lat ciążących na karku wypada zdecydowanie in plus.
Trzeba jednak lubić takie klasyki, by nie zacząć podczas seansu przeglądać stron zaprzyjaźnionych osób, parających się produkcją czeskiej pornografii.
Mam więc nadzieję, że podobnie jak ja lubujecie się w takich dziełach i powstrzymacie swe lubieżne łapska od przeglądania stron dla dorosłych i skupiając się wyłącznie na podziwianiu tego filmu.
Dla zainteresowanych:
Werdykt:
3 komentarze
No nie idzie przechwalić!
Prymitywne wynurzenia są naprawdę spoko, jeśli o mnie chodzi 😀
A film raczej sobie odpuszczę, wystarczy że Ty się katowałeś ;P
Pamiętam, że był tak nudny, że.. ledwo go pamiętam 😛