„Lęk” był moim pierwszym wyborem na wieczór Halloween. Skrót fabuły niewiele mi powiedział a i kategoria na horroryonline.pl też nie została w sumie przypisana. Tak więc zupełnie nie wiedziałem, czego się spodziewać. I w sumie dobrze, bo gdybym wiedział, to bym raczej na pewno nie włączył.
„Lęk” jest slasherem” (nie jestem fanem) i to na dodatek w zasadzie typowym. Mamy standardową (czyt. pretekstową) fabułę, standardową zabawę w chowanego/ganianego, standardową blond final girl oraz standardowego zmutowanego, upośledzonego/szalonego zabójcę mieszkającego od lat w mrocznych zakamarkach miejsca, które jest miejscem akcji. Wydawać by się mogło więc, że czas spędzony przy „Lęku” był czasem straconym. Nic bardziej mylnego!
Chociaż „Creep” jest obrazem wtórnym i nie wnoszącym absolutnie nic do gatunku, najwyraźniej został zrobiony przez kogoś, kto zna się na rzeczy.
Wszystkie (no prawie wszystkie) elementy obrazu trzymają wysoki lub bardzo wysoki poziom.
Przede wszystkim miejsce akcji jest świetne a jest nim sieć metra, w którym utknęła bohaterka po tym, jak odjechał jej ostatni pociąg. Oczywiście było już parę horrorów w podobnej scenerii, ale często był to głównie sam pociąg, ewentualnie tunele. Natomiast w „Creep” nie tylko są wymienione lokacje, ale sporo więcej: korytarze techniczne, archiwa, pomieszczenia ochrony i obsługi, systemy kanalizacji, jakieś ukryte zakamarki, w których swoje mieszkania porobili sobie bezdomni i tak dalej i tak dalej. Normalnie cały ekosystem, który dodatkowo pasuje idealnie do takich, jak w „Creep” fabuł. Miejsce jest nie tylko świetne, ale na dodatek jest świetnie uchwycone. Reżyser albo się naoglądał już w życiu sporo horrorów, albo ma wrodzony talent, bo groza jest naprawdę namacalna. Nie dotyczy to tylko samej lokalizacji, ale w ogóle scen straszenia. Są one pełne takiej swoistej horrowej plastyki uwzględniającej kolorystykę, grę świateł i cieni, odpowiedni kadrowanie, muzykę, racjonalne wykorzystanie jumpscenes itd. Naprawdę są na wysokim poziomie. Do tego są krwawe! Film naprawdę nie bawi się w półśrodki-jest brutalnie, gwałtownie, obrzydliwe i drastycznie, i choć można sarkać, że bezpośredniość jest passe, to tu bardzo pasuje i potęguje horrowe wrażenia. Jest naprawdę nieźle, przez pierwszą część filmu tajemniczo i klimatycznie, dalej mocno, krwawo, ale w dalszym ciągu klimatycznie.
No i fajna jest główna bohaterka. Jak już na początku, czekając na pociąg, pociągała z piersiówki, wiedziałem, że ją polubię. Ma też ładne nogi. Aha i zagrana jest nieźle.
Za to mieszane uczucia mam, co do zabójcy. Otóż jego design jest słaby. Nie będę go opisywał, ale nie robi w rażenia. Na dodatek stwór dziwnie popiskuje.
Z drugiej strony jednak, pod względem zachowania jest dobrze (a dla bohaterów źle) i odpowiednio „porąbanie”. Background mordercy, choć ledwie zarysowany, też sporo polepsza jego ogólny odbiór.
Oczywiście największym minusem jest fabuła, a w zasadzie jej brak. Poza pokazaniem w pewnym momencie, dodatkowych aspektów osobowości mordercy, nie mamy absolutnie żadnych zaskoczeń, żadnych zwrotów akcji, ani nawet nic na ich kształt. Pod tym względem jest naprawdę, naprawdę słabo.
Czy warto obejrzeć „Lęk”. Moim zdaniem tak. Jest to co prawda kino klasy B, ale zrobione z werwą, znajomością reguł gatunkowych i dobrym horrorowym warsztatem twórców. Akurat do Halloween mi przypasował. Było krwawo, strasznie i dużo się działo. Dla fanów zmutowanych zabójców ganiających za blondynami to chyba nawet pozycja obowiązkowa.