W cyklu naszych gatunkowych list 10 filmów, które powinny się znaleźć na właściwych listach, ale się nie znajdą bo ludzie się nie znajo, doszliśmy do momentu, w którym chcemy się zmierzyć z zestawieniem……powiedzmy dzieł, które z reguły są rzadko oglądane ze względu na swój-powiedzmy-ekstremalny charakter (co jak wiadomo, wy nasi kochani psychopaci, i tak jest mocno umowne i zależy od stopnia bałaganu na strychu u danego widza).
Zastanawialiśmy się jak zatytułować to zestawienie i jaki klucz przyjąć. Najbardziej brutalne? Najbardziej ekstremalne? Lub po prostu najbardziej „poyebane”? Tytuł, jak już widzicie powyżej, wybraliśmy stosownie do naszego zestawu sucharowych bon-motów. A klucz? Oczywiście przewagę na tej liście będą mieć ekstremalne shockery (wiecie, z gatunku reklamowanych hasłem „zakazany w iluś tam krajach”), ale postanowiliśmy uwzględnić filmy porąbane i ciężkie psychologicznie ze względu na sam pomysł/temat. Wiecie, np. typu Funny Games. Inaczej na taką listę nie mógłby załapać się np. taki Strange Circus (bo nie ma tam klimatów gore, splat, shocker), a przecież jest, like, najbardziej porąbanym filmem ever (nie zapraszamy do dyskusji, bo nie ma o czym). Generalnie klucz zatem jest taki, żeby „ryło banie”, „nie dało się tego oglądać”, a jak już obejrzycie z czyjegoś polecenia, to macie takie „dzięki kurła ziom, kasuj mój numer, blokuje cię na socialach, w ogóle kurła nie odzywaj się do mnie”. No i oczywiście, żeby nawet wśród tego mało oglądanego gatunku, wybrać dla Was te mniej znane perełki. Czyli taka nisza, wśród niszy.
Pominęliśmy filmy, które standardowo pojawiają się na listach tego typu filmów, a które już na pewno widzieliście 666 razy, bo wiemy jacy z was psychopaci (Ludzka Stonoga, Salo, Hostel, Serbski Film, Martyrs, a nawet Murder Set Pieces, August Undergouund i Snuff 102). Odpuściliśmy też filmy, które pojawiły się na naszych niedawnych listach (np. właśnie Strange Circus- choć jest królem rycia bani, jak szczupak jest król wód, jak lew jest król dżungli)
P.S. Jak wiecie oficjalnie prezentujemy stanowisko „nie będzie udziwnień, my jesteśmy normalni” (czyta nas rodzina), zatem powiedzmy tą listę ułożyliśmy na zasadzie „kolega opowiadał”.
P.S. 2 Nieoficjalnie: (tu miało być ROT 13, ale nie wiemy czy wypaliło bo wiecie jak umiemy w nowetechnologie) doceńcie nasze poświęcenie, bo bardzo przeżyliśmy psychicznie pracę nad tą listą. Na szczęście zaraz Mariah Carey zacznie śpiewać „All I want for Christmas is You” i wszystko będzie….inaczej.
CAT SICK BLUES
No i na początek jedziemy z grubej rury i przy okazji film z polecenia. Cóż, spointuję to polecenie parafrazą cytatu z klasyki: „Wielkieś mi uczyniła zrycie w tym baniaku moim Marto Potowornicko tym poleceniem swoim”. Mimo tego polecenia nie kasuję numeru Marty, bo skoro ten film jest na niniejszej liście, znaczy- o esu muszę się do tego przyznać- podobał mi się. Najwyraźniej nadajemy z Martą na tych samych falach, choć oczywiście jest to częstotliwość nadawania taka z gatunku 666 G, której nie przyjmuje większość odbiorników i nie nadaje większość masztów.
To jest film o przeżywaniu żałoby po stracie zwierzaka, więc bardzo poruszający temat, no ale nie jest to wzruszające„ Śpij słodko, Aniołku” (polecamy ten przepiękny komiks od Tomxyz), ale taka historia, w której główny bohater próbuje przywrócić do życia swojego kota, oddając mu jego 9 żyć, odbebrawszy je w tym celu innym ludziom. Jest to film tak dziwny i szokujący, że ……morderstwo poprzez gwałt oralny ogromnym straponem nie jest w nim najbardziej szokującą sceną. Poczekajcie na finalną scenę karmienia i jej efekty…..Albo nie czekajcie. Pewnie o tym filmie nie słyszeliście i go nie oglądaliście, jak większość ludzi, bo jest tak niszowy, że gdyby był kapelą, to na jego koncerty nie przychodzili by nawet muzycy, którzy w nim grają (z opisu możecie się domyślić dlaczego), więc w sumie lepiej dla waszego zdrowia psychicznego go nie oglądajcie. Czujcie się ostrzeżeni. Marta Potwornicka mnie nie ostrzegła. No i teraz muszę się zemścić….
.
LITTLE DEATHS
…..np namawiając ją na obejrzenie Little Deaths. To jest film tak niszowy, że na Rotten nie ma żadnej oceny od widzów (Audience Score) i tylko 5 od krytyków. Za to od tych krytyków pełne 100%,. Czyli już wiemy, że znalazło się max 5 psychopatów.
Jest to antologia trzech opowieści grozy, z których każda kolejna jest coraz gorsza od poprzedniej. Chyba twórcy tak to nakręcili, żeby testować wytrzymałość widza i sprawdzić, który dotrwa do końca. Ja niestety dotarłem do końca, a ostatnia historia jest chyba tym dla fanów piesków, czym dla zwolenników kotków jest Cat Sick Blues. Biorąc pod uwagę, że całość jest opisywana jako „sexual encounters lead to horrific deaths”, możecie się domyślać, co nam serwują twórcy w tej historii. Mnie to nawet nie przejdzie przez klawiaturę, ale napiszę tylko, że los Ramsaya Boltona jest przy tym, jak smak tęczowej waty cukrowej na festynie z okazji Dnia Jednorożca. Takich scen to bym się nawet nie spodziewał na konferencji M. Kamińskiego i M. Błaszczaka na temat tego, co tam przeglądają na telefonach.
BUTCHER (Koreański)
A to już z kolei film dla wielbicieli świnek. To znaczy bardziej dla wielbicieli morderców- gwałcicieli w maksach świni, posługujących się piłami do odcinania kończyn, młotkami do miażdżenia czasek i łyżkami do wydłubywania oczu.
Wszystko pokazane z perspektywy pierwszej osoby będącej ofiarą. Jak to mówi młodzież na zachodzie: „nuff’ said”. A czy jest niszowy? Znajdźcie, gdzie go można obejrzeć (linik, vod albo działającego torrenta- oczywiście w celach naukowo- weryfikacyjnych, bo jedyne piractwo jakie popieramy to to spod znaku Our flag means death oraz kursu na Małpią Wyspę), to w nagrodę obejrzymy go z wami i nawet możemy potrzymać was za rękę w trakcie seansu.
CHIRURGICZNA PRECYZJA
A tym razem film w kategorii miksu teen dramy i horroru psychologicznego. Chociaż w sumie takie określenie miksu w ten sposób to trochę pleonazm (jak nas czytają jacyś belfrzy od języka polskiego, to proszę nas poprawić jeśli źle używamy tego określenia) bo teen drama to sama w sobie jest już horror psychologiczny. To znaczy na pewno tak było w naszych czasach licealnych, lol.
Chirurgiczna precyzja w sumie może i jest horrorem gdzieś tam znanym (raczej wśród koneserów, ale jednak), ale nie pojawia się na listach ryjących banię, bo jest to trochę chyba film niezrozumiany. Z tego co czytaliśmy, częściowo jest odbierany jako czarna komedia.
A tym czasem jest to film zupełnie inny. Chirurgiczna precyzja jest o takiej jednej dziewczynie z liceum, co to jest trochę dziwaczką i taką wiecie, edgy nierozumianą licealną laską (marzącą żeby zostać chirużką). No i wydaje się, że wszystko się zanosi na pociągnięcie tego amerykańsko-kinowego tropu, gdzie to mamy niby dziwną outsiderkę, którą wszyscy odrzucają, ale na koniec okazuje się właśnie, że jest super cool, zakochuje się w niej zarówno kapitan drużyny futbolowej jak i szachowej i widz też (w przeciwieństwie do męskich dziwnych outsiderów, których w filmach są dwa rodzaje: trencz i ar-15 albo all my action figures are cherry). Czyli takie urocze „Jeszcze nigdy…” (Never have I ever- polecamy serial). A potem okazuje się, że jako ktoś jest dziwny bo ma problemy psychiczne, to nie jest to takie słitaśne i jeśli wszyscy którzy mogliby pomóc mają jedynie takie „awwwwww, how cute córeczko, przejdzie ci, popatrz na swoją siostrę”, to dostajemy… „Jeszcze nigdy…….nie zrobiłam czegoś w opór poyebanego, takiego wiecie, w tradycji najlepszego gore, żodyn się nie spodziewał”.
Film naprawdę ryje banie poważnym tematem, szokującym finałem , ale także baaaaaaaaaaaaardzo mocno psychodelicznymi ujęciami stanów głównej bohaterki (to już nie jest tylko body horror, tylko body fluid horror). No i na koniec skłania do bardzo nieprzyjemnej i niewygodnej refleksji, co samo w sobie jest mocno psychicznie uwierające.
LOVED ONES
Loved Ones to film, który pokazuje co by się mogło stać jakby się odmówiło pójścia wspólnie na studniówkę bohaterce Chirurgicznej precyzji. Z punktu powyżej możecie się domyślać, co- przysłowiowe gorzej niż w Hamlecie.
Jest to schocker. Ale niezwykły. Przede wszystkim fabuła, choć prosta, jest ciekawa psychologicznie, dość rozbudowana i nietypowa jak na filmy z tego podgatunku (które czasem przecież nie mają prawie żadnej historii). Pomysł, żeby bohaterowie byli nastolatkami ma dużą siłę rażenia. Groza jest spotęgowana, kiedy aktów bestialstwa dokonują ludzie młodzi. Poza tym troszkę można się identyfikować z postaciami i ich problemami (wszak każdy był kiedyś nastolatkiem), ich problemy zdają się jakoś znajome, a nawet szalone zachowania, bardziej wiarygodne. Zwłaszcza jeśli są podparte dobrym aktorstwem, a tu jest bardzo dobre, momentami wręcz fenomenalne,
Duże wrażenie robi naturalizm ukazywanej przemocy. W moim odczuciu w ogóle dużo cięższy kaliber gatunkowy w filmach mają tortury mniej wyszukane, ale pokazane w sposób naturalistyczny, wprzęgnięte w ciężką psychologicznie sytuację ,a jednocześnie w wiarygodnym entourage i upiornymi -acz możliwymi do wydarzenia się- motywami. Szczerze mówiąc motyw „overly attached girlfirend” która przybija ci stopy do podłogi żebyś nie uciekł a potem wycina serca na klacie i posypuje solą jest czymś, czego nie mam ochoty oglądać drugi raz. Przy czym uwaga- to nie są najbardziej szokujące sceny.
Absolutnym strzałem w ryj jest ujawnienie losu poprzednich chłopaków bohaterki i to w jaki sposób ich do tego doprowadziła.
Absolutnie fenomenalne kino, mimo (a może własne dlatego), że cofa ci kolację do miejsca, w którym już wolałbyś jej ponownie nie mieć. I nie pojawia się na listach filmów ryjących banie dlatego, że ludzie się nie znajo i oceniają walor szokowy filmu po linii najdłuższego jelita. Nam się wydaje jednak, że była ( no dobra- tu bardziej niedoszła) dziewczyna z wiertarką, to jednak bardziej crazy sh*t.
AMERICAN MARY
A to jest film o tym, co by było gdyby dziewczyna z „Chirurgicznej precyzji” dostała się na wymarzone studia medyczne (specjalizacja chirurgia). No więc tak…. Mary jest studentką, ale nie dane jest collegu ukończyć. Bo zostaje zgwałcona. Przez swojego wykładowcę. Po rzuceniu nauki dziewczyna żeby się utrzymać podejmuje się wykonywania nielegalnych zabiegów chirurgicznych na entuzjastach skaryfikacji i modyfikacji ciała jednocześnie planując okrutną zemstę.
Mamy z tym filmem lekki problem, bo biorąc pod uwagę jakiego tematu się podejmuje, mamy wrażenie, że można by go zrobić o wiele bardziej harkdorowo, przynajmniej pod względem pokazywania „prawdziwego mięsa”. Doszliśmy jednak do wniosku, że pasuje on do listy, albowiem: jest faktycznie dość mało znany, naszym zdaniem jest naprawdę bardzo dobry i na swój sposób jednak ryje przysłowiową banię.
Rycie bani związane jest tu przede wszystkim z podejmowaną tematyką. Motyw modyfikacji ciała, co dziwne, jest dość rzadko eksploatowany przez kino grozy (a przez zachodnie chyba w ogóle). Może faktycznie jest zbyt kontrowersyjny? W „American Mary” jest on pokazany niejako „od kuchni”, co jest o wiele bardziej szokujące niż zwykłe pokazanie nawet najbardziej „poyebanych” efektów. Film wstrząsa pod względem psychologicznym skłaniając do pytania- „Co ci ludzie mają w głowach?”. Oczywiście nie znaczy to, że w „Aemrican Mary” nie ma niepokojących obrazów. Są. I to sporo.
Film powinien się znaleźć na naszej liście jednak chyba z jeszcze ważniejszego powodu. Otóż, jak sobie sprawdziłem, każda lista najbardziej szokujących horrorów w dziejach zawiera co najmniej jedno dzieło z gatunku „rape and revenege”. Najczęściej jest to „Pluję na Twój grób”. No „American Mary” nie tylko należy do tego gatunku, ale dodatkowo „revenge” w tym filmie zapodany należy do najbardziej pop….onych , jaki tylko można sobie wyobrazić. Nie chcę spoilować, bo jest to jeden z głównych patentów dzieła na rycie bani, ale nawiązując do dramatu wojennego będącego inspiracją teledysku Metallici „One” napiszę tak- Johny poszedł na wojnę z niewłaściwą Mary.
POUGHKEEPSIE TAPES
To, że tego filmu próżno szukać na listach najbardziej wstrząsających horrorów jest jakimś nieporozumieniem. „Taśmy Poughkeepsie” szokują wielowarstwowo! Na poziomie scenariusza, przekazu, wymowy i pointy. No i oczywiście też na poziomie wizualnym. Niektóre sceny są tam tak „disturbing”, że stały się kultowymi horrorowymi gifami!
Film zrobiony w konwencji paradokumentu opowiada historię trwającego kilkanaście lat śledztwa, w ramach którego policja całych Stanów Zjednoczonych próbuje złapać nieuchwytnego seryjnego mordercę. Zabójca na jednym z miejsc zbrodni zostawił setki (!!!) taśm VHS ukazujących jego czyny. Śledczy dokonując ich analizy stara się dojść kim jest szaleniec i oczywiście go powstrzymać.
„Poughkeepsie tapes” to obraz naprawdę przerażający i przeszywająco wstrząsający. Metodycznie odkrywa on modus operandi mordercy wywołując nieodparte wrażenie, że tak działającego szaleńca po prostu nie da się powstrzymać. Z kolei forma dokumentu potęguje wrażenie realizmu, zaszczepiając w widzu myśl, że takie chore jednostki są częścią społeczeństwa i że wystarczy jeden moment, by skończyć w bagażniku a następnie zostać wykończonym w najgorszy możliwy sposób. Uczucie niepokoju, które film wywołuje jest tak dojmujące, że bez wątpienie ryje banie a nawet zmienia percepcję.
Ale to jeszcze nic. Sceny kaźni, które szaleniec nagrał na kasety VHS, są tak chore, nienaturalne i wizualnie niepokojące, że u tego, kto je obejrzy, zostaną w głowie do końca życia. Same one kwalifikują „Taśmy Poughkeepsie” do listy najbardziej porąbanych filmów wszechczasów. Ale to też jeszcze nie wszystko! Bo przecież jest jeszcze zakończenie.
Finał „Poughkeepsie Tapes” jest tak ekstremalnie dołujący, rozwalający na kawałki (po części przez odniesienie do autentycznych psychologicznych mechanizmów), że bez wątpienia u każdego widza spowoduje trudne do opanowania poczucie psychicznego dyskomfortu.
Zaprawdę „Taśmy Pougkeepsie” to totalny i osteczny horrorowy rozwalacz psychiki.
P.S. Moja żona bardzo nie lubi oglądać horrorów, ale teraz sobie przypomniałem, że ten akurat widzieliśmy dawno temu razem. I do mnie dotarło, dlaczego już nie chce ze mną oglądać nic horrowego.
LAST HORROR MOVIE
O tym filmie wspominaliśmy już w kilku zestawieniach, ale do tej listy pasuje jak mało który. Nie tylko jest bardzo dobry, nie tylko kompletnie nieznany (spróbujcie go gdzieś w necie znaleźć!), ale przede wszystkim ryje banie w sposób kompletnie niespotykany. Na poziomie imersji.
„Last Horror movie” to dzieło w pewnym sensie bardzo podobne do „Pougkeepsie Tapes”, obraz w konwencji found footage, podejmujący temat seryjnego mordercy i mający poprzez pozór autentyczności zaszkowoać widza i wywołać u niego poczucie dyskomfortu. Tylko o ile w tym drugim horrorze o zabójcy opowiadają śledczy i dziennikarze, o tyle w tym pierwszym szaleniec opowiada sam o osobie. Z wracając się bezpośrednio do odbiorcy!
Zalety „Ostatniego Horroru” są w zasadzie takie same jak „Taśm Poughkeepsie”. Poprzez pokazanie metodyki działania szaleńca od kuchni, wywołuje takie poczucie zagrożenia i niepokoju, że człowiek może nabrać nawyku oglądania się za siebie. Dodatkowo obrazy, którymi nas raczy są tak okrutne i nienormalne zarówno pod względem fizycznym i psychologicznym, że po prostu nie da się przejść z nimi do porządku dziennego. A patent, w którym morderca zwraca się bezpośrednio do nas (a zagrany jest z takim autentyzmem, że naprawdę aż się robi człowiekowi nieswojo), dopełnia dzieła rycia bani.
Samo zakończenie zaś, będące zwieńczeniem pomysłu znalezienia kasety nagranej dla nas przez zwyrodnialca jest tak doskonałym „punchlinem”, „wybuchem atomowym” i nokautującym ciosem z zaskoczki, że bez żadnej wątpliwości wryje się w mózg każdemu. Powiem tak… jeśli będziecie oglądać ten film w samotności a niedługo po seansie ktoś zadzwoni do Was do drzwi, jestem bardziej niż pewny, że dwa razy się zastanowicie nim otworzycie.
MAN BEHIND THE SUN
O ile sporo z występujących na tej liście filmów, nie znajduje się na mainstreamowych listach najbardziej ekstremalnych szokerów po części dlatego, że jednak pod względem wizualnym są jednak na tyle lajtowe, że musiały ustąpić miejsca takim „Mordumom” czy innym „Vomitom”, to w przypadku „Człowieka za słońcem” bez najmniejszych wątpliwości ten casus zastosowania nie ma.
„Man behind the Sun” zawiera sceny, które są bez wątpienia jednymi z najbardziej zwyrodniałych i chorych, jakie kiedykolwiek pokazano w jakimkolwiek filmie. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że to nie jest jeszcze najgorsze. Najgorsze jest to, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Opisany horror (dramat wojenny?) odtwarza wydarzenia, które miały miejsce w tajnej japońskiej jednostce badawczej, gdzie realizowano program badań nad rozwojem broni biologicznej i chemicznej. Eksperymentując na ludziach. Robiono tam takie rzeczy, że już samo suche czytanie akt mogłoby sprawić, że co wrażliwszy umysł pewnie odmówiłby posłuszeństwa. A w filmie to wszystko pokazano! Ale jeszcze raz należy podkreślić, że tym co ryje banie i szokuje najbardziej jest to, że to wszystko mało miejsce. I to nie w jakimś średniowieczu. Tylko w XX wieku. Absolutnie jeden z najbardziej wstrząsających filmów grozy w dziejach. Rzadko widnieje on na listach najbrutalniejszych szokerów pewnie dlatego, że jest względnie nieznany. A jest względnie nie znany, bo do pewnego czasu trudno go było gdziekolwiek obejrzeć. A trudno go było gdziekolwiek obejrzeć, albowiem był zakazany w bardzo wielu krajach i jest to coś, czego absolutnie nie powinno się oglądać. Nakręcić natomiast trzeba było. Ku przestrodze dla potomności.
KLUB SAMOBÓJCÓW (SUICIDE CLUB)
A na koniec film, który ryje banię, ale zupełnie inaczej niż poprzednie z tej listy, no nie chodzi tu o sceny obrazowo brutalne (choć takie też tu są), ale coś co można określić sformułowaniem zaczynającym się na mind a kończącym na fuck. Biada temu kto chciał sobie obejrzeć Klub Winowajców, ale pomylił tytuły, a potem z ciekawości został (choć to mało prawdopodobne bo film jest taki niszowy, że znaleźć można słownie JEDEN link, na pewno nie po polsku, i to na nie na żadnej stronei do streamingu pełnometrażowych filmów).
Jak już wcześniej pisałem To taki film, że jak go obejrzysz raz, to nic nie zrozumiesz, a jak go obejrzysz jeszcze raz…to też nic nie zrozumiesz. A jak wpisze w gogle „Sucide Club explanation” to… z wyjaśnienia też nic nie zrozumiesz. Co więcej wyjaśniający w swoich wyjaśnieniach wyjaśniają, że nic nie rozumieją. Więc już lepiej szukaj „Suicide Club explanation of explanation”. Ale ja myślę, że to syndrom wyparcia- widz nie chce zrozumieć, bo każda możliwa opcja ryje banię w sposób raczej nieodwracalny. Próbka? No więc można napisać, że jest to film o masowych samobójstwach młodzieży, za którymi stoi dziecięcy zespół j-popowy, a całość jest filozoficznym moralitetem, mającym coś z Gombrowicza, z tym, że bardziej w kontekście zagubienia i samotności pośród ról społecznych współczesnej konsumpcyjnej Japonii. A kulminacyjną sceną jest scena musicalowa w wykonaniu zespołu gwałcicieli w trakcie dokonywania zbiorowego aktu pokazanego w stylu eksperymentalnego teatru, takiego co to o nim Ferdek Krytyk mówił, „aktor z gołą dupą turla się po scenie w kierunku niewiadomym”. Aha- i ta kulminacyjna scena to w zasadzie nie ma nic wspólnego z resztą filmu, lol. Beat thiis!. Albo nie, lepiej nie
Autorzy: GoroA i GoroM (oraz kolega, który opowiadał ;))