Niedawno weszliśmy na wyższy poziom internetowego horrorowego influencingu. Zostaliśmy patronami medialnymi. Oznacza to mniej więcej chyba, że dostaliśmy za darmo książkę, żeby o niej coś skrobnąć i że nasze logo znalazło się na okładce. Nawet w najpiękniejszych koszmarach nie marzyliśmy, że zajedziemy tak daleko, ale stało się. I tu się pojawiła obawa, która nie pozwalała nam spać po nocach- czy potrafimy być obiektywni? Baliśmy się, że trudno nam będzie skrytykować dzieło, które ma nasze logo na okładce. Ale wiecie co?…. nie potrzebnie się obawialiśmy. No dobra, nie uprzedzajmy faktów. Najpierw trochę o fabule.
Książka opowiada o kobiecie imieniem Jagoda, która mieszka w małej wiosce o nazwie Gosławice z matką i babcią, wynajmując pokoje turystom. Wioska ma pewną mroczą tajemnicę z przeszłości, która wychodzi na jaw, gdy tylko przyjdzie mroźniejsza zima. A taka właśnie nadeszła. Zaczynają się dziać straszne rzeczy, a bohaterka próbując rozwikłać wspomnianą tajemnicę, przekona się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Historia zaczyna się fantastycznym prologiem z przeszłości, w którym dostajemy urywek historii, stojącej za zagadką Gosławic a następnie akcja przeskakuje o kilkadziesiąt lat i ukazuje nam główną bohaterkę- Jagodę. Wydarzenia w pierwszej połowie książki mają mroczną atmosferę w stylu „ghost story” i sugerują tajemnicę z gatunku „zemsty z zza grobu”. No i mamy też lekkie wątki romantyczne. Szczerze muszę przyznać, że choć ta część opowieści ma swój klimat, to wydawała mi się ona ciut zbyt oklepana i niezbyt oryginalna. I serio się obawiałem, że będę musiał książkę skrytykować i już nikt nie będzie chciał nas na patronów.
Na szczęście szybko do wspomnianych „ghost revenge story” motywów dochodzą klimaty religijne i demonologiczne i przede wszystkim wątki psychologiczne ukazujące ciemnotę otumanionej religijnym fanatyzmem ludności oraz niedolę kobiety stającej do nierównej walki z prymitywnym zabobonem. Nie jest to może jakoś mega oryginalne, ale za to „mięsiste” i odmalowane w naprawdę działający na wyobraźnie sposób. A zresztą może to i oczywiste, ale co zrobić skoro prawdziwe? A poza tym krytyka kościelnego fanatyzmu w horrorze zawsze na nas działa.
Trzeba też przyznać, że motywy te zostały zgrabnie połączone z wspomnianymi wcześniej wątkami zemsty z za grobu a nawet z klimatami a’la Silent Hill (dość odległe skojarzenia ale coś jest na rzeczy). Naprawdę składa się to wszystko cudownie i nabiera nowego wymiaru. Do tego akcja nabiera tempa aż do piekielnego i dość zaskakującego finału. Plusem zakończenia jest też, to że nie dostajemy standardowego i spodziewanego „i żyli długo i szczęśliwie”. Do tego antagonista jest odpowiednio wredny, szalony i zły do szpiku kości. Miodzio.
A minusy? Oczywiście są. Jak wspomniałem pierwsza część trochę przynudza a zakończenie choć dobre, przez niektórych może być uznane jednak za zbyt otwarte. Nas taka myśl naszła. Ostatnią (subiektywną) wadą jest to, że naszym zdaniem książka jest za krótka! W tym sensie, że dostajemy naprawdę sporo różnych klimatów (duchy, religia, demony, tajemnica z przeszłości, wątki psychologiczne i socjologiczne), które choć naprawdę zgrabnie połączone, miejscami mogłyby być bardziej rozwinięte. W powieści tyle się dzieje a ma raptem trochę ponad 200 stron! Na przykład sama historia dziewczyny z prologu, to moim zdaniem materiał na osobną książkę, zwłaszcza, że jej historia jest mega mocna i poruszająca. Podobnie główny złol i jego historia, to coś co chcielibyśmy otrzymać bardziej rozwinięte. Chwilami mieliśmy wrażenie, że dostajemy raptem przedsmak albo urywek czegoś większego.
No dobra, wspomniane narzekania można jednak zrzucić na karb tego, że wychowaliśmy się horrorowo w dużej mierze na Kingu, a przecież koniec końców przy „Tajemnicy jeziora” bawiliśmy się naprawdę dobrze. Nasze obawy okazały się więc płonne a książkę Małgorzaty Bloch możemy z czystym sercem polecić każdemu fanowi dobrego horroru.
autor recenzji: GoroM