Z okazji Halloween nasze zestawienie, jak w tytule. A żeby uciąć do niczego nie prowadzące dyskusje, co lepsze od czego, w kolejności przypadkowej.
Armia Frankensteina
Za brak kompleksów, niesamowitą wyobraźnię, bezpretensjonalność i pójście w wizji na całość. Krwawa, wybitnie rozrywkowa, szalona jazda po bandzie.
Szepty
Za naprawdę wprost niemożliwie rewelacyjną historię, niesamowicie tajemniczą, wielowątkową, zagadkową. Z myleniem tropów, robieniem widza w jajo wielokrotnie, a mimo to spójną. Dodatkowo porażająco zaskakujące zakończenie i wspaniale wymyślona główna postać (której świetnie sekundują postacie drugoplanowe grane przez świetnych i znanych aktorów) A wszystko to w pięknej bogatej w detale wiktoriańskiej scenografii.
Shutter Widmo
Prawdopodobnie najstraszniejsze ghost story. Ever.
Ichi zabójca
Wy już k***wa dobrze wiecie za co! No ale ponieważ trzeba coś napisać to oczywiście za mistrzostwo w mistrzostwie czyli doprowadzenie do ideału jednej ze stylistyk, w której Azjaci są i tak mistrzami. Szok, brutalność, schiza, jazda bez trzymanki a wszystko to skonstruowane w sposób przewartościowujący sens środków użytych w filmie i gatunków, z których „Ichi” czerpie.Jednocześnie wszystko niepowtarzalne, oryginalne i pomysłowe w stopniu takim, że do dziś się zastanawiamy, co trzeba mieć w głowie żeby coś takiego wymyślić. Oraz Kakihara oczywiście.
American Mary
Za niesamowite pozytywne zaskoczenie. W teorii można się spodziewać, schockera, filmu gore albo chociaż horroru medycznego a dostaje się w pakiecie wciągający, przejmujący, mroczny dramat, historię, od której nie można się oderwać. Do tego film czerpie z faktycznych nienormalnych zjawisk mających miejsce w społeczeństwie, więc podejmuje temat ludzkiej natury. No ale ma też oczywiście krew, cięcia chlastanie i momenty, od których cierpnie skóra a wisienką na torcie jest super seksowna główna bohaterka, zagrana tak, że klękajcie narody. American Mary to mieszanka jedyna w swoim rodzaju.
Harry Angel
Bez względu na to jaki gatunek horroru lubicie jedno trzeba przyznać- Harry Angel to horror totalny. Idealny. Bezbłędna historia, z bezbłędnym klimatem i bezbłędnym, niepokojącym „przesłaniem”. Wszystko to opowiedziane przy użyciu perfekcyjnie dobranych środków, od scenografii i miejsca akcji, przez zdjęcia, na aktorstwie najwyższej próby kończąc. Poza tym jedno z najlepszych zakończeń w historii horroru. Całość straszy i porusza. Za każdym razem.
Ukryty wymiar
Za bardzo pomysłowe wykorzystanie tradycji Lovecraftowskiej i wpisanie jej w bardzo mocno przemyślany i pieczołowicie oddany (z wykorzystaniem pomysłów zaczerpniętych z twardej, stricte naukowej fizyki) klimat sci-fi. Oraz za wizję piekła lepszą (czyli gorszą) nawet niż w Hellraiserze.
Co robimy w ukryciu
Naga broń kina grozy (od razu wyjaśniam, że naszym zdaniem hipotetyczna nagroda im. Lesliego Nielsena byłaby najwyższym odznaczeniem w dziedzinie humoru). Natychmiastowy klasyk komedio-horroru, co tym bardziej zaskakujące, że wydawało się, że w tym gatunku powiedziano już wszystko. A tu świeżość 100%.
Opowieść o dwóch siostrach
Przykład zjawiska analogicznego do Ichi the killer, ale z przeciwległego bieguna (zjawisko działające w tym samym kierunku, ale z przeciwnym zwrotem XD), czyli dzieło z kolejnego gatunku doprowadzonego przez Azjatów do perfekcji, a dodatkowo w tym gatunku top topów. Tym razem mamy do czynienia z dramatem grozy. Azjatyckie kino tego rodzaju nie tylko porusza bardzo poważnie problemy w sposób bardzo głęboki i dojrzały, ale jednocześnie czyni to za pomocą precyzyjnie skonstruowanych fabuł i niesamowicie poetyckich środków wyrazu (zarówno z zakresu obrazu jak i muzyki). To wszystko tu jest i to na takim poziomie, że po obejrzeniu filmu przez miesiąc zbierałem szczękę z podłogi. Trzeba jeszcze wspomnieć, że w tym gatunku jest kilka, także zrecenzowanych u nas, filmów na porównywalnym poziomie (jak choćby Gidam czy Strange Circus), ale trzeba było wybrać jeden (choć Homer by się pewnie nie obraził jakby na liście były same asiany!) więc padło na „Siostry” ze względu na duże znaczenie tego obrazu z punktu widzenia naszej horrorowej zajawki.
Dom 1000 trupów
Za niepowtarzalny, charakterystyczny, niezwykły styl Roba Zombie. Obrazy, które tworzy są pełne elementów niespotykanych nigdzie indziej, świetnie sprawdzających się w horrorze. Postacie, muzyka, specyficzny, prawie teledyskowy montaż, dekoracje, kostiumy, dialogi, dosłownie wszystko nosi tu piętno szalonej, ciut kiczowatej, ale niezwykle frapującej wyobraźni twórcy. Film jest niczym „Teskańska masakra piłą mechaniczną” po LSD.
No i Kapitan Spaulding! Postać już kanoniczna. No, po prostu jazda bez trzymanki na pile tarczowej!
A Wy, co sądzicie?