MESSENGERS – POSŁAŃCY
Jako, że wpierw dane było mi oglądnąć część drugą (taka moja pokrętna logika) od razu uderzyło mnie duże podobieństwo do sequela.
Rodzinka Salomonów wprowadza się na wieś, dziecko jako jedyne widzi dziwne rzeczy, które dzieją się w domu, a pewien podstarzały piernikożerny jegomość, chce przejąć domostwo rodzinki wraz z przylegającymi do niego gruntami.
Fabuła jest bliźniaczo podoba do „dwójki”, z tą różnicą, że wrony są tutaj diabelnie agresywne a stracha na wróble ani widu ani słychu. Pojawiają się też motywy rodem z azjatyckich filmów grozy, a także to czego nie było w kolejnej części, czyli kilka cielesnych, umorusanych mąką duchów.
Ciekawostką jest, że pierwsze skrzypce gra tutaj gwiazda „Zmierzchu”, Kristen Stewart, która pomimo wiecznego wyrazu zdziwienia na pysku radzi sobie zadowalająco. Całokształt postaci jest niestety mdławy i ciężko jest przejąć się ich losem.
Pomimo kilku ciekawych momentów i fajnego wioskowego klimatu film nie zachwyca i nie ciekawi tak jak druga odsłona. Mimo wsio, nie jest źle i spokojnie można go obejrzeć w nudny, zimowy wieczór.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: