„Pan Mercedes” to być może pierwsza książka Stephena Kinga, która nie jest horrorem. A właściwie „w zasadzie” nie jest. Bo tak naprawdę jest pełna nie tylko napięcia, ale i grozy i bez wątpienia zapewnia przyspieszone bicie serca (a nawet palpitację). Często określa się ją jako kryminał i oczywiście nim jest, ale jest też niesamowitym dreszczowcem i thrillerem. Tak więc jak najbardziej nadaje się na Dobryhorror.pl.
Fabuła opowiada historię niesamowitej rozgrywki psychologicznej pomiędzy emerytowanym policjantem ze skłonnościami samobójczymi a pewnym niezrównoważonym masowym mordercą. Zabójca dokonał okrutnego czynu wjeżdżając mercedesem w kolejkę niewinnych ludzi czekających pod urzędem pracy. Zbrodnia uszła mu na sucho i na dodatek sprawiła mu przyjemność, więc zaplanował coś podobnego, ale z dużo większym rozmachem. Niejako przy okazji próbuje skłonić jednego z najlepszych policjantów (obecnie na emeryturze) do targnięcia się na własne życie, co ma być wisienką na jego torcie zbrodni. Jednak nie przypuszcza, że swoimi działaniami spowoduje skutek zupełnie odwrotny od zamierzonego. Zaczyna się gra nerwów.
Tak naprawdę po napisaniu wstępu i skrócie fabuły, mógłbym odesłać teraz czytających tą notkę do wcześniejszej recenzji książki mistrza- „Rose Madder” i dodać, że „Pan Mercedes” jest w gruncie rzeczy dziełem do niej podobnym, gdyż ma podobne zalety (tylko spotęgowane) za to pozbawiony jest jej wad. Bardzo zbliżony do tego, co było w „Rose Madder”, jest sposób budowania napięcia poprzez zastosowanie podwójnej narracji. Tutaj mamy na zmianę narrację z punktu widzenia terrorysty i ścigającego go policjanta. Jest to zabieg po prostu fantastyczny! Rozgrywka odbywająca się między postaciami jest przez to niesamowicie emocjonująca i wciągająca. Bohater i jego przeciwnik zaskakują się nawzajem swoimi poczynaniami, próbują wywieźć przeciwnika w pole, spowodować by popełnił błąd i odkrył karty. Dodatkowo czytelnik, obserwując te zmagania i wiedząc, do czego złoczyńca jest zdolny oraz śledząc postępy (lub ich brak) policjanta cały czas zastanawia się:”uda mu się złapać mordercę? Zdąży na czas? Kurde, jest już tak blisko! Oby się udało! ” I tak dalej i tak dalej. A akcja coraz bardziej przyśpiesza, atmosfera gęstnieje, aż do finału, w którym można dostać palpitacji. Naprawdę uczucie niesamowite! Trzeba też dodać, że historia sama w sobie jest pomyślana świetnie i precyzyjnie i w zasadzie pozbawiona jest słabych punktów.
No i postacie. Policjant jest fajny, sympatyczny i naprawdę można go polubić, ale większe wrażenie robi sam „Pan Mercedes”. Stephen King naprawdę ma smykałkę do wymyślania wiarygodnych i mocnych charakterologicznie złoczyńców. Już w „Rose Madder” morderca był przerażający, ale „Pan Mercedes” jest jeszcze lepszy (czyli gorszy). Jego niesamowitość polega na tym, że jest bardzo realistyczny. Ma niesamowitą inteligencję, jest skrupulatny, metodyczny, błyskotliwy, ale nie jest to geniusz zła jak np. Hanibal Lecter, czyli postać, w która w sumie trudno jest uwierzyć. Wręcz przeciwnie. Jego szaleństwo jest bardzo ludzkie, namacalne i po przeczytaniu książki nie można odpędzić myśli, że tacy ludzie chodzą po ulicach, że mijamy ich być może codziennie. To jest ten rodzaj grozy, którą King doprowadził do perfekcji.
A co do wad? W zasadzie wad nie ma. Może dla niektórych minusem być to, że książka nie jest typowym horrorem kingowskim-nie ma wątków nadprzyroddzonych. Jednak np. w „Rose Madder” były i była to największa wada powieści. Jednym słowem- „Pan Mercedes” to dzieło naprawdę świetne. Niesamowita, precyzyjna fabuła, trzymająca w napięciu, mega wciągająca, nie pozwalająca się oderwać. I naprawdę powodująca przyspieszony bicie serca. Jeśli ktoś lubi thrillery kryminalne, to jest to lektura obowiązkowa. A tam! Tak czy inaczej jest.