ORGAZMO
Czy wierzycie w Boga? Czy kochacie Jezusa tak bardzo, że wypowiedzenie przekleństwa jest dla was czymś odrażającym? Jeśli tak, bardzo dobrze zrozumiecie rozterki głównego bohatera.
Joe, mormon zakochany w Jezusie oraz swej narzeczonej, jako jeden z nielicznych będzie w stanie wcielić się w postać superbohatera. To, że jest to fikcyjny bohater, wymyślony na potrzeby filmu porno, nie umniejsza jednak jego roli.
Zaczęło się to tak: Joe, podczas objazdowego nauczania ludzi o Bogu, przypadkiem trafia przed dom uciech, gdzie Maxxx Orbison, twórca filmów dla dorosłych, kręci właśnie pornola.
Traf chce, że rozkładając na łopatki (w imię Pana, oczywiście) ochroniarzy producenta, dostaje szansę zagrania głównej roli w jego najnowszej produkcji. Z wielkim ociąganiem godzi się na propozycję, ale pod jednym warunkiem: W scenach penetracji, zastępować go będzie (co za pacan…) dubler.
Wkrótce zaprzyjaźnia się z Benem, odgrywającym w pornosie rolę jego pomocnika „Podniecacza”, którego nieodłącznym atrybutem jest kask z doczepianym dildo oraz wymyślne sex gadżety, służące do pokonywania wrogów.
Jak to zwykle bywa, producent jest tutaj głównym czarnym charakterem, kombinuje, spiskuje, grozi i obrzuca przekleństwami. Najgorzej robi się jednak, gdy pierwsza część „Orgazmo”, zdobywa trzecie miejsce w światowym rankingu (zaraz po Star Wars i Jurassic Park) najbardziej dochodowych filmów w dziejach.
Czym zajmują się nasi bohaterowie, oprócz występowania w filmach? Chcąc położyć kres krzywdzie, jaka spotyka ich znajomego sprzedawce sushi z rąk bandziorów, obaj panowie sieją postrach i zniszczenie, za pomocą prawdziwego orgazmotronu, który w swej bezbrzeżnej inteligencji wynalazł Ben i co ciekawe, na ostatnią misję, wyjeżdżają nawet Orgazmobilem.
Ogląda się to rewelacyjnie, masa humoru i absurdów jaka się tu znajduje, powinna zadowolić każdego fana kretyńskiego humoru, że o fanatykach filmów dla dorosłych nie wspomnę. Jeśli jednak spodziewacie się po tym filmie porno połączonego z komedią, srogo się zawiedziecie.
Nie uświadczycie tutaj nawet nagich piersi, a jedynym co jest tu prezentowane w pełnej okazałości, są wyłącznie męskie (blehh) tyłki.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: