A NIGHTMARE ON ELM STREET – KOSZMAR Z ULICY WIĄZÓW
Na ogół staram się nie recenzować bardzo znanych i kultowych filmów, ale jeśli chodzi o ten konkretny tytuł miałem konkretny powód żeby majtnąć ot choćby krótką recenzje.
Muszę się wam przyznać, że jeszcze nigdy nie miałem przyjemności obcować z tą serią i właśnie dlatego chciałem na świeżo podzielić się z wami moimi wrażeniami.
Wiem, wiem, to hańba, potwarz i inne takie, ale za dzieciaka ten tytuł jakoś nie wpadł mi na VHS (ktoś jeszcze wie co to?), a kiedy już dorosłem kojarzył mi się ze zwykłym slasherem w stylu „Piątku trzynastego” czy „Halloween”, dlatego też omijałem go szerokim łukiem.
Gdy w końcu zmusiłem się by go odpalić, natychmiast wymierzyłem sobie trzy pięciominutowe posiedzenia na „karnym jeżyku” aby jakoś odpokutować moje zaniedbanie, ponieważ film jest naprawdę bardzo, bardzo dobry.
Klimacik jest iście zacny, pomysły autorów są ciekawe i interesujące, a co najważniejsze nie ma tutaj typowych dla współczesnego kina „zapychaczy”, które mają za zadanie jedynie zamaskować brak inwencji twórczej scenarzystów.
Na dokładkę powiem wam, że w końcu wiem, którym wykończeniem Freddy’ego inspirowali się twórcy MK9, projektując jedno z jego Fatality.
Dla zainteresowanych:
http://zyx123.wrzuta.pl/audio/5bfwyQswQeD/top_one_-_fred_kruger
(zamiast trailera, mała niespodzianka dla fanów filmu)
Werdykt: