PIG HUNT
Świniaka to bym wszamał. Nawet oprawiłbym go, gdybym trochę wychlał dla kurażu, ale uganianie się za dzikami po lesie i grzanie do nich z karabinu uważam za mało rajcujące.
Chrzanić ducha sportu, wolę niczym młody żuraw podbiec do supermarketu i za 9,99zl kupić kilo wieprza w porcjach.
Dobra, koniec próżnej bazgraniny, opowiem co nieco o filmie i olbrzymim, morderczym dziku.
Grupka znajomych, z których większość stanowią szeregowi żołnierze będący na wakacjach wyjeżdża do domku w lesie, by oddać się rozkoszom polowania.
To, że niewielu potrafi celnie strzelać nie stanowi wielkiego problemu, ponieważ do ekipy dołącza dwóch zaprawionych w bojach wieśniaków, będących znajomymi jednego z wojaków.
Gdy napici i naćpani (co niektórzy) wkraczają do lasu, wydarzenia nabierają tempa. Czarnoskóry, kiepsko wyznający się na strzelaniu żołnierzyk zabija jednego z wieśniaków, którego brat skrzykuje ekipę by zemścić się na przyjezdnych.
Do tego całego bałaganu włączają się wiecznie zjarani, tajemniczy jak kontrolerzy biletów hipisi i kilka warchlaczków wymachujących szablami. Gdzie zatem znajdzie się miejsce dla dzika giganta? Dopiero kilkanaście minut przed końcem filmu.
Bestia zrobiona jest stereotypowo, ale wygląda naprawdę nieźle, ponieważ krzywy zgryz, wielkie zębiska i kaprawy ryj dają radę.
Choć efektów gore i samego horroru jest tutaj minimum, a całość przypomina kino sensacyjne/przygodowe, całokształt wypada jak najbardziej w porządku.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=Ky_6XDEfFUY
Werdykt: