No długo, długo wybierałem jaki se tu serial grozy odpalić. Nie mogłem się zdecydować, za to Homer dyskretnie za każdym razem podpowiadał „a może Psychoville”, „czemu nie Psychoville”, „ja to myślę nad tym Psychoville” and so on, and so on. Muszę przyznać, że intuicja go nie zawiodła (że warto bo jeszcze nie oglądał) i mnie też (że zaufałem jego intuicji).
Szalenie mi się te serial podobał. Przede wszystkim jest mocno dziwaczny, a my chętnie przytulimy każdy przejaw oryginalności. Po drugie, nie wiem jak będzie u Was, ale na mnie działał szalenie rozluźniająco- potrzebowałem takiej niezobowiązującej rozrywki, bez napięcia, z kalejdoskopem pomysłów na humor, który uwielbiam.
O oryginalności może świadczyć prawdziwy freak show głównych postaci- położna niańcząca z upiorną troską bobasa-lalkę, karła, który przejawia moce telekinetyczne i który kiedyś był gwiazdą szczególnego gatunku szczególnego rodzaju kina, psychopatyczną mamusię z psychopatycznym maminsynkowym synalkiem będących prawdziwą kopalnią wiedzy o seryjnych mordercach, zdziwaczałego kolekcjonera pluszaków i w końcu klauna z hakiem (oraz innymi wymiennymi narzędziami) zamiast dłoni. Nie wiem, może niektórym ten korowód wyda się irytujący, ale u mnie wywołał banana na twarzy. Historie bohaterów ujęte są w przeplatające się epizody (jak w Grze o Tron, znaczy w książce bardziej) i o dziwo mnie one wszystkie zaciekawiły na tyle, że trudno mi wybrać ulubioną postać. Nie miałem też momentów, że dany wątek chcę „skipnąć” i wrócić do innego. Sprzyjało temu też okoliczność, że odcinki nie są długie. Akurat, żeby zrobić sobie rozluźniającą przerwę od….czegoś. Generalnie jest dobrze.
I co może łączyć tak różne postacie? Na początku to, że dostają wszyscy anonim z jednym zdaniem „wiem, co zrobiłeś”. A potem kolejne wiadomości wskazujące, że ktoś coś jeszcze wie, i że łączy ich jeszcze coś więcej. I rzeczywiście tak jest. Nie będę spojlował, ale powiem, tylko, że serial zaczyna się jak czarno-komediowa opowieść o (pozornie) odrębnych historia pokręconych dziwnych bohaterów, a kończy kryminalnym twistem ( w zasadzie nawet ciut podwójnym) w stylu, bo ja wiem, Agaty Christie (nie znam się, ale się wypowiem!). Wszystko to spina specyficzny humor, na podstawie którego ktoś napisał recenzują ten serial, że jest to takie…
…British Horror Story. Można też napisać, że równie pasującym tytułem mógłby być Latający Horror Pembertona i Shearsmitha! Nie jestem jakiś specjalistą, ale w sumie ponieważ do moich ulubionych filmów należy „Przekręt” (Snatch) oraz „Szalona kapela” (Still Crazy), jestem w stanie jakoś tam stwierdzić, że brytyjski humor jest brytyjski. Tu jest, żart goni i żart i mimo że przy dużym ich natłoku naturalne jest, że trafiają się różnych lotów, to przeważają, w mojej ocenie (ale raczej jeśli ktoś lubi humor tego rodzaju też tak uzna), dobre, a część jest naprawdę kapitalnych. Naprawdę się ubawiłem i uśmiałem, strasznie pozytywnie zakręconą wyobraźnię mają dwaj panowie stojący za produkcją. Całość składa hołd klasycznym TV shows, brytyjskim kryminałom, a nawet miewa wstawki quasi-musicalowe. Że „to jest dobre” i jest bardzo brytyjskie utwierdził mnie fakt, że mama, u której oglądałem akurat jeden odcinek, zerknąwszy w TV przez jedną scenę od razu skonstatowała „brytyjskość” , scena rozbawiła ją tak samo jak i mnie, a na dobrym kinie to ona się zna.
Ogólnie jest to bardzo pozytywnie zakręcony serial, zapewniający sporo rozrywki, a dla amatorów brytyjskiego humoru i tv shows z kategorii mystery nawet bardzo sporo. Oczywiście nie ma co się nastawiać na fajerwerki bo jest to produkcyjnie telewizyjna stylistyka i poziom, produkcja typowo niezależnie- autorska, ale przy takich fajnych pomysłach nie ma to większego znaczenia, a nawet dodaje sporo uroku . Ogólnie serial jest bardzo zabawny, momentami odpowiednio mroczny, przewrotny i cholernie stylowy. Ja szczerze polecam, choć komuś kto nie lubi brytyjskiego humoru może się tak bardzo (a nawet wcale) nie spodobać.